Z tej strony wasza leniwa klucha, która zaczęła się starać. No i piszę dla was nowego posta. Właśnie siedzę na przystanku i czekam na busa, bo wybieram się na zakupy do pobliskiego miasta. Wybieram się na te zakupy po jakieś przybory szkolne, ale przede wszystkim po ładowarkę. Być może wiecie, że jestem wielkim psujem ładowarek i miałam ich w swoim życiu chyba z 20, ale teraz dodatkowo mam zepsuty telefon. A dokładniej wejście na ładowarkę... Nie wiem do końca co się z nim stało, czy tak było zawsze i po prostu jest dziwaczne i główną winę ponoszą słabe ładowarki, czy może coś się tam złamało czy coś i nie styka... Ale tak czy siak są problemy z ładowaniem. I to duże. Jak dotąd radziłam sobie z moim małym kabelkiem, który musiał być dziwnie zgięty i nie można było korzystać z telefonu podczas ładowania. No, ale do dzisiaj. Rano okazało się, że nic się nie naładowało, po prostu musiało się minimalnie przesunąć i już nie styka. Było 15%, a ja o tym zapomniałam i szybko przeszło do zera. Próbowałam ładować, ale bezskutecznie, bo co chwilę się odłączało. Jest 15 i mam 8% (przynajmniej da się włączyć), ale kartę sim przełożyłam do starego telefonu i na nim też piszę. Teraz mam tylko nadzieję, że nowa ładowarka da radę, bo w przeciwnym razie zostanę z rozładowanym telefonem na przynajmniej 3 dni (moi rodzice dzisiaj wyjechali, więc nawet nie miałabym jak załatwić naprawy). Na szczęście mam jeszcze ten stary telefon... Moją ukochaną Nokie.
Ogólnie to nie jestem już na przystanku, ale w busie i jest tu strasznie gorąco. Mimo, że siedzę tuż za otwartym oknem. Jestem chyba za niska i strumień powietrza pewnie przelatuje tuż nad moją głową.
Nagła zmiana scenerii. Znowu jestem w busie, ale innym i wracam do domu. Więc czas opowiadać co tam kupiłam. Na początku zawitałam do MediaExpert i kupiłam kabelek usb. Jeszcze go nie przetestowałam, ale mam nadzieję, że będzie dobry, bo wzięłam ten droższy xd. Później weszłam do Tesco sprawdzić jakieś fajne przybory szkolne, ale nie znalazłam nic ciekawego. Następny na liście jest mój ukochany sklep plastyczno-fotograficzny. Kupiłam tam kilka zeszytów i zmazik (tak, ciągle piszę piórem) i w sumie żałuję, bo jeśli chodzi o zeszyty to tanio tam nie jest (przekonałam się o tym gdy poszłam do innego papierniczego). *Uwaga, przybywa Karmel z przyszłości* Żałuję tym bardziej dlatego, że żadnego z tych zeszytów nie wykorzystałam. Są za długie .-..
Pierwszy to taki śliczny zeszycik 80-kartkowy z motywemmm um- farby? No to wygląda jak farba. Tak czy siak jest piękny i ma piękne kolorki *^*. A nie mam do czego go użyć TwT.
Następnie 3 zeszyciki z serii Goldie. No ta seria jest śliczna. Szkoda tylko, że znalazłam tylko 80-kartkowe ;v;. W serduszka oddałam siostrze, może jej się przyda, no a reszta czeka.
Jeszcze zeszyt w formacie a4. No też jest całkiem ładny, ale po prostu chciałam mieć jakiś a4, bo dobrze mi się z nich uczy i czasem się taki format do czegoś przydaje. Więc to będzie zeszyt do nauki w domu :p.
Weszłam do Pepco, ale tam też nic mnie nie zainteresowało. Nie znalazłam ani przyborów, ani lampek, ani ramki takiej jaką chciałam :p. Teraz Biedronka. Na początku nie chciałam do niej wchodzić, ale stwierdziłam, że chociaż rzucę okiem, może będzie coś fajnego. I nie zawiodłam się. Kupiłam tam 2 śliczne zeszyty. Chyba najładniejsze z wszystkich 😍.
Na początek to pastelowe cudeńko. O i znowu jest tu ta rozlana farba, no ładny wzór. Dodatkowo na okładce od środka są diamenciki •v•.
Ale znalazłam tam także... Markery! W sensie promarkery. Czy może raczej ich podróbki... No wiecie o co chodzi, markery alkoholowe. Już ostatnio słyszałam o promarkerach z Biedronki, ale wtedy nie udało mi się ich zdobyć. W sumie nie wiem czy to te same w innym pudełku, czy jakieś inne... Są bardzo podobne do tych, które widziałam w Empiku, ale są o wiele tańsze. Zestaw 12 markerów kosztował 18 zł, no jak tu się nie skusić? Były też 2 zestawy kolorystyczne, ale wzięłam taki, w którym były jaśniejsze kolory i między innymi kremowe, więc bardziej mi się to przyda so kolorowania tego co ja rysuję (czyt. Tylko i wyłącznie ludzie). Teraz trzeba je tylko przetestować, już nie mogę się doczekać aż wrócę do domu >.<!
Pierwszy to taki śliczny zeszycik 80-kartkowy z motywemmm um- farby? No to wygląda jak farba. Tak czy siak jest piękny i ma piękne kolorki *^*. A nie mam do czego go użyć TwT.
Następnie 3 zeszyciki z serii Goldie. No ta seria jest śliczna. Szkoda tylko, że znalazłam tylko 80-kartkowe ;v;. W serduszka oddałam siostrze, może jej się przyda, no a reszta czeka.
Jeszcze zeszyt w formacie a4. No też jest całkiem ładny, ale po prostu chciałam mieć jakiś a4, bo dobrze mi się z nich uczy i czasem się taki format do czegoś przydaje. Więc to będzie zeszyt do nauki w domu :p.
Weszłam do Pepco, ale tam też nic mnie nie zainteresowało. Nie znalazłam ani przyborów, ani lampek, ani ramki takiej jaką chciałam :p. Teraz Biedronka. Na początku nie chciałam do niej wchodzić, ale stwierdziłam, że chociaż rzucę okiem, może będzie coś fajnego. I nie zawiodłam się. Kupiłam tam 2 śliczne zeszyty. Chyba najładniejsze z wszystkich 😍.
Na początek to pastelowe cudeńko. O i znowu jest tu ta rozlana farba, no ładny wzór. Dodatkowo na okładce od środka są diamenciki •v•.
Drugi zeszyt, równie ładny. W odcieniach zieleni z listkami. Ano i nie wspomniałam, że oba te zeszyty mają błyszczące elementy, tzn takie odbijające światło...(???)
Ale znalazłam tam także... Markery! W sensie promarkery. Czy może raczej ich podróbki... No wiecie o co chodzi, markery alkoholowe. Już ostatnio słyszałam o promarkerach z Biedronki, ale wtedy nie udało mi się ich zdobyć. W sumie nie wiem czy to te same w innym pudełku, czy jakieś inne... Są bardzo podobne do tych, które widziałam w Empiku, ale są o wiele tańsze. Zestaw 12 markerów kosztował 18 zł, no jak tu się nie skusić? Były też 2 zestawy kolorystyczne, ale wzięłam taki, w którym były jaśniejsze kolory i między innymi kremowe, więc bardziej mi się to przyda so kolorowania tego co ja rysuję (czyt. Tylko i wyłącznie ludzie). Teraz trzeba je tylko przetestować, już nie mogę się doczekać aż wrócę do domu >.<!
Ah no tak, na koniec byłam w jeszcze jednym papierniczym sklepie. Zazwyczaj w nim kupujemy większość zeszytów (i już rozumiem dlaczego, bo jest tanio), ale tym razem poszłam jakoś tak od tyłu, więc tutaj kupiłam tylko 2 zeszyty i mały plan lekcji. Jeden zeszyt jest w linie, ale drugi jest pusty, przez co nie wiem czy mi się przyda (był zbyt śliczny, musiałam go kupić), bo niektórzy nauczyciele nie wymagają gładkiego zeszytu do geometrii... W sumie nawet nie wiem czy w tym roku będzie geometria-.
Markery już przetestowałam i powiem wam, że jestem całkiem zadowolona. Gdyby ktoś miał porównanie z promarkerami to na pewno by się zawiódł, ale ja nigdy z takowych nie korzystałam. Więc myślę, że jako pierwsze markery, żeby sobie spróbować i nie wydawać na to kupy kasy, są wystarczające. Co prawda niektóre kolory kompletnie nie zgadzają się z tymi na nakrętce i nie ma żadnego odpowiedniego do jasnej skóry, ale jeśli doda się jeszcze kredki to można sobie poradzić. Póki co zrobiłam 2 rysunki, które zawisły w ramce nad moim biurkiem.
*przenosimy się w czasie o nie wiem ile*
*przenosimy się w czasie o nie wiem ile*
Oprócz zeszytów, które teraz kupiłam warto jeszcze wspomnieć o kilku zeszytach, które sama ozdobiłam. Póki co są 3, ale planuję zrobić jeszcze jakieś (jeśli znacie jakieś fajne diy, możecie pisać ↓).
Pierwszy jest zeszyt do angielskiego, w sumie mój ulubiony. Zrobiłam na nim taki trójkąt, metodą, którą znalazłam na Pintereście (przy okazji zapraszam na mój profil, jest tam dużo fajnych tablic). Wystarczy zrobić trójkąt (czy jakikolwiek kształt) z taśmy papierowej, narysować w środku kratkę i odkleić taśmę, dzięki czemu będziemy mieć piękne równiutkie brzegi uvu. No i wyszedł taki zeszyt, minimalistyczny, ale można jeszcze coś dodać wokół. Mi się podoba.
Następny jest zeszyt do religii. Miałam w domu tylko jakiś różowy zeszyt z lalką Barbie, więc po prostu trzeba było to obkleić 😂. Postawiłam znowu na minimalizm, bo w sumie nie miałam pomysłu jak może wyglądać zeszyt do religii. Obkleiłam go fioletowym papierem, a na środku przykleiłam małe skrzydełka i aureolkę 🙈.
Jako wielka fanka Bnha musiałam zrobić taki zeszyt. Zeszyt prawdopodobnie do wosu, bo nie mam dużego wyboru, jeśli chodzi o 32-kartkowy zeszyt w linie. No co ja mogę o nim powiedzieć, jest to wzór, który znajduję się na koszulkach postaci z tego anime. No kto oglądał ten zna.
Jeszcze takie zbiorowe zdjęcie reszty zeszytów. Nie są może najpiękniejsze, ale większości nie kupowałam ja, albo są to jakieś stare z powyrywanymi kartkami. To dlatego, że dopiero wczoraj siostra uświadomiła mnie, że takie grube zeszyty mi się nie przydadzą, tak więc chociażby piękne złote zeszyciki muszą czekać na następny rok 😢. A zamiast tego musiałam szukać jakichś starych zeszytów, albo tego co kupiła moja siostra. Ledwo udało mi się uzbierać wystarczająco i połowa z nich to jakieś starocie z powyrywanymi pierwszymi stronami xD. Ale przynajmniej ekologicznie i ekonomicznie 👌👌.
DodatkOwO jeszcze mój notesik i teczka. Notesów takich używam głównie do zapisywania zadania domowego, mam tam plan lekcji i takie rzeczy. Teczka natomiast jest na przetrzymywanie kartek na kartkówki. Ze starych zeszytów powyrywałam wolne strony i trochę tego się uzbierało, więc po raz kolejny - ekologicznie i ekonomicznie 😂👌.
Teraz do szkoły zostały już tylko 3 dni, a kiedy to czytacie pewnie już się zaczęła, muszę przyznać, że dawno tak bardzo nie chciałam żeby się nie zaczynała. Zazwyczaj pod koniec wakacji zaczyna mi się nudzić, mam tyle postanowień na nowy rok szkolny, nowe piękne przybory, no po prostu mua. Teraz powinno być to spotęgowane bo idę do liceum, nareszcie do nowej szkoły (byłam w jednej szkole przez 9 lat, więccc) i w sumie tak było - zanim jeszcze zaczęły się wakacje xD. Oczekiwałam na nową szkołę z półrocznym wyprzedzeniem xdd. A teraz to już tak nie do końca, chociaż to za kilka dni, znam już wychowawczynię, znam trochę osób z klasy, no i nie chcę mi się. Mam ochotę jeszcze się polenić w domku -,-. A podświadomie pewnie boję się tej zmiany i tęsknię za moją starą głupią szkołą, w której miałam już swoje miejsce, przyjazne stosunki z większością klasy (a resztę w dupie) i rysowałam sobie w kąciku (i to były moje najszczęśliwsze lata, od kiedy siedzę sobie w kąciku i rysuję, więc nie myślcie, że byłam jakimś smutnym wyrzutkiem). No, a teraz całkiem nowa szkoła, chociaż jedno się nie zmieniło - patron szkoły. Przez 12 lat będzie mi patronować Władysław Orkan x,D. No, ale tak czy siak szkoła jest nowa, duża, ludzi w pierwszych klasach jest tyle, ile wszystkich w mojej poprzedniej szkole. Droga zasadniczo nie wydłużyła się aż tak bardzo, jeśli porównamy ile trwa dojście pieszo do starej szkoły, a ile dojechanie busem tutaj 😅. Plan lekcji jest całkiem spoko, tylko raz mamy na pierwszą lekcję (7:30), a najpóźniej kończymy o 16:10. Więc nie jest tak, że siedzimy w szkole do późna, ani też nie musimy codziennie wstawać bardzo wcześnie. A piątek najlepszy, na 10/9 i tylko 5 lekcji 😍.
Mam nadzieję, że jak już szkoła się zacznie to mi się zachce do niej chodzić, a tymczasem cieszmy się ostatnim dniem wakacji uwu. Tak, jasne Karmel, może gdybyś szybciej pisała to pożegnanie miałoby sens. Powodzenia w szkoleee.
Mam nadzieję, że takie nie do końca lpsowe posty wam odpowiadają, po prostu czasem mam coś ciekawego do pokazania, nie związanego z lps :p. Ale mam już w planach kilka postów poświęconych całkowicie LPS uwu. Zresztą nowy nagłówek już trochę zdradza... Bayo!
PS chcę tylko jeszcze powiedzieć coś śmiesznego na koniec. Kilka dni temu Moro zjadła książkę. Władcy pierścieni. Z biblioteki. Ale to było jakieś okropne tłumaczenie, zasłużyło-.