Pogoda wiosenna, pora zimowa, zdjęcia jesienne.
Witajcie moi drodzy. Myślę że posty będą raz na miesiąc. Bo nie wiem na jakim etapie życia wy jesteście, ale ja na takim, że miesiąc to dla mnie tydzień. I przeraża mnie fakt, że jestem w liceum już pół roku szkolnego i za drugie tyle będą wakacje. A jakiś tydzień później druga klasa. Jeśli tak na to popatrzeć to chyba dobrze że mamy teraz 4 letnie liceum. W sumie to ciekawe czy gdybym była teraz w 3 gimnazjum moje poczucie czasu też by się tak zmieniło. W sumie w 8 klasie, w grudniu też miałam wrażenie, że to dopiero początek roku. Teraz też tak jest, chociaż jakby pomyśleć to z niektórych przedmiotów nie pisaliśmy jeszcze żadnego sprawdzianu, więc nie jest to chyba bezpodstawne uczucie. Ale teraz jeszcze lepiej! Dzisiaj mamy 14 grudnia [widać jak mi idzie pisanie]. Za 10 dni święta [haha 10... jutro mamy święta, mówiłam coś o poczuciu czasu?]. Przecież to jest tylko 10 dni! Naprawdę nie wiem do czego porównać 10 dni, ale to jest tak KRÓTKO. Przygotowania do świąt nawet się nie zaczęły, większość ludzi nie ma prezentów, a to tylko 10 dni. Jakby okayy wiem, że to brzmi dziwnie, ale 10 dni to są 2 tygodnie szkolne, 10 matematyk, 2 fizyki-. Ja dosłownie w każdy weekend mam wrażenie, że przeniosłam się w czasie i tego tygodnia nie było. Boże, to jest takie przykre. Moje życie sobie leci i nic z niego nie zostaje. Chybawypadałobyplanowaćlepiejswójczas. Ale tak co do tych świąt to serio, wiem, że w ciągu 10 dni naprawdę dużo można zrobić, ale aż ciężko o tym myśleć kiedy w 3 miesiące dla ciebie minęły 3 tygodnie.
Próbowałam coś jeszcze pisać, ale te rozkminy na temat tego, że na początku grudnia czułam te święta i już chciałam się przygotowywać, ale w sumie nie ma czego przygotowywać i grudzień póki co przebiega zupełnie normalnie, nawet jeśli był już śnieg, mieliśmy w szkole Mikołaja i wgl cały budynek jest ozdobiony, w sumie to z jednej strony wszędzie są świąteczne rzeczy i w internecie i na prawdę, ale jakoś w ogóle tego nie widzę i Jezu to jest jedno zdanie, a ja już nie pamiętam jak się zaczęło.
A no i jeszcze chciałam dodać, że kompletnie nie czuję tego oczekiwania na święta i uważam, że zamiast ferii cały grudzień powinien być wolny, żeby w ogóle poczuć trochę klimatu świat, dziękuję dowidzenia, ten post na prawdę nie ma sensu. Tym bardziej kiedy go czytam.
Okej, okej, nie wiem co wy przed chwilą przeczytaliście, więc nawet nie pytajcie. Nie wiem czemu ciągle chcecie mnie czytać, chociaż kto wie, po tym poście może się to zmienić. A jest to 99 post, więc dla tych wszystkich ludzi, którzy czytają mnie od początku, podziwiam że przeczytaliście 99 notek z moimi dziwnymi rozkminami. Podziwiam też siebie, że to napisałam, chociaż nie wiem czy powinnam. Ludzie wiedzą o mnie zbyt dużo dziwnych rzeczy.
Z racji że następny post to będzie już 100, chciałabym zrobić jakiś special, ale nie wiem co. Mam jakieś tam pomysły, ale są za mało specjalne. Bo o tyle o ile urodziny bloga są co roku, to kolejne 100 postów może nawet nie powstać. Dlatego chcę żeby było to coś serio specjalnego i niewiemco. Więc proszę o wasze propozycje, wszystko co wam przyjdzie do głowy, bo ja jakoś za późno się tym zainteresowałam i moja głowa ni jest w stanie nic wymyślić. Nie no, myślałam o tym od 2 miesięcy, ale po prostu nie ogarniam speciali.
Mimo, że za kilka dni Boże Narodzenie, to za oknem tego nie widać. Już kolejny raz kiedy rano wychodzę do szkoły zastanawiam się czy to aby na pewno grudzień, a nie marzec przypadkiem. Zazwyczaj mimo to jest zimno, ale dzisiaj na prawdę przykładna marcowa pogoda (właśnie stoję w busie i się gotuję w tej zimowej kurtce). Nie żeby przeszkadzała mi moja ulubiona pogoda w roku, ale na święta nie pogardziłabym nawet błotnistym śniegiem. Na początku grudnia była idealna pogoda, a teraz to po prostu nie mogę poczuć świąt. I w sumie to chyba główny powód, więc nie wiem po co były te wywody na początku. Pewnie je usunę.
Pisanie z takimi przerwami to nie jest dobry pomysł, bo ciągle gubię wątki. Właściwie to nie wiem o czym ma być ten post, jak zawsze piszę jakieś dziwne rzeczy i marudzę nad brakiem czasu. Tutaj właśnie kończy się to co napisałam te 10 dni temu i mogłam to w sumie dokończyć i od razu dodać. Ale nawet nie wiem o czym pisać, po prostu stwierdziłam, że coś sobie napiszę i później szkoda mi to wyrzucić, bo to zawsze coś. Taka zapchaj dziura.
Coraz bardziej wykruszam się z tego lpsowego światka, ale nie zamierzam go opuszczać. Na pewno nie bloga. Z yt dałam już sobie trochę spokój, to znaczy jeśli będę chciała coś nagrać to nagram, ale bez parcia i robienia bezsensownych vlogów. Chciałabym się bardziej skupić na blogu. I mówię to w poście o szkole i pogodzie... Ale postaram się w końcu zabrać za te moje ambitniejsze pomysły. To chyba będzie moje jedyne postanowienie noworoczne. Chociaż może nie jedyne, przestać marnować czas.
Ale to dziwne, że zaraz będzie 2020.
Szkoda mi tych zdjęć, które już nie załapały się na instagrama, ale nie chce mi się ich też obrabiać.
W sumie to ostatnimi czasy nic tylko chodzę do szkoły, rysuję i oglądam anime. Chodzenie do szkoły i rysowanie się na ogół pokrywało, ale teraz rysuję też dużo w domu. I śmieję się kiedy widzę te wszystkie posty i komiksy artystów, którzy narzekają, że nie mogą się zabrać za rysowanie i nie mają motywacji, a ja narzekam, że za dużo rysuję i się nie uczę ani nie robię nic innego pożytecznego. Może i lepsze to niż oglądanie anime, czego też robię za dużo, ale kiedy wracam do domu, włączam podcast i zaczynam rysować i oczywiście zadanie odrabiam o 21, a mogłabym w tym czasie o chociażby pisać posty. Ale w sumie od kiedy jest już wolne i nie wracam ze szkoły i nie jestem w trakcie słuchania podcastu to tyle nie rysuję xD. Nie wiem co robiłam przez te 3 dni, ale na prawdę mam wrażenie, że nie miałam na to czasu. Nie wiem, nie wiem, ale wczoraj robiłam zdjęcia! Wiem, świetne przejście do tematu. I nie były to takie zdjęcia, że wyszłam na dwór i robiłam zdjęcia na gałązkach, ale wyjęłam lampki, sztuczny śnieg i próbowałam zrobić coś mniej lub bardziej świątecznego. Zresztą mam wrażenie, że nie będę już mogła sobie wychodzić na dwór i robić zdjęć na gałązkach, bo aparat zaczyna dawać znać o swoim wieku. Nie wiem ile już ma, ale chyba z 10 lat. I jest to możliwe bo jak właśnie zobaczyłam jest produkowany od 2009. Tak czy siak, psuje się. Już od jakiegoś czasu problemy z ostrością, (co może być winą obiektywu, ale ciągle tego nie sprawdziłam) a teraz z baterią. rozładował się po jakiejś półgodzinie. A nie nagrywałam, tylko robiłam zdjęcia. Muszę sprawdzić jeszcze raz i odmierzyć czas, ale jest to pewien problem, bo podczas jednej sesji rozładował się 2 razy, więc jeśli poszłabym gdzieś na spacer to dużo bym nie zrobiła. I w sumie to jest aparat mojego taty, ale korzystam z niego głownie ja i moja siostra, więc nwm kto kupiłby nowy xd.
Oh rozpisałam się.
Welll, myślę że możemy zakończyć tego posta. Ostatecznie chyba nie wyszedł tak źle? Może? Już trudno. Jeśli to przeczytaliście to chyba nie było źle, może po prostu obejrzeliście zdjęcia, też dobrze.
Tak czy siak życzę wam jeszcze wesołych świąt i wesołego karpia! Życzę tego w akompaniamencie kolorowych liści i wiosennej pogody za oknem, ale co poradzę. Do napisania!
~yes it's still Karmel