piątek, 8 listopada 2019

98. Bez litości

Pierwszy raz z całkowicie czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nie było mnie przez SZKOŁĘ.


No cześć bordóweczki, dawno się nie widzieliśmy. I mean dawno nie widzieliście moich słów na papierze ekranie. Czy po pierwszej linijce muszę coś dodawać? Liceum wchłonęło mnie bez litości. W każdą, ale to dosłownie każdą sobotę myślę sobie; Cojest, prz eci eż sobo ta by ła wczo raj. I zupełnie naprawdę mam wrażenie że tydzień trwa 3 dni. W ciągu których nic nie robię, a jakże. Nie no, jakąś dobę poświęcam na zadania z matmy. NAWET JEŚLI JESTEŚCIE DOBRZY Z MATMY NIE IDŹCIE NA ROZSZERZENIE NIEEERÓBCIE TEGO.



No okay, liceum jak liceum, czego się mogłam spodziewać. Chociaż w sumie to nwm, może przed reformą było lepiej. Od siostry po gimnazjum się nie dowiem bo se skubana poszła do plastyka i nic tam nie robią. Tak czy siak przybywam z odsieczą na tego bloga, którego śmierci tym razem nie zauważyłam i znowu w bardzo randomowym momencie piszę. Na prawdę, ja zawsze zaczynam pisać tak zupełnie z czapy. Cały tydzień się przygotowuję, żeby wszystko było zrobione i żebym mogła spokojnie napisać, a tymczasem mamy piątek, godzinę 20:34, ja nie jadłam kolacji i siedzę w bardzo niewygodnej pozycji ałaaaaaj, już lepiej. No totalnie ja, czy też TOTALNIE KARMEL.




Ten post planuję całkiem krótki i w sumie znowu o niczym, ażeby jak najszybciej pokazać, że żyję. Chociaż w sumie nigdy nic nie wiadomo, może się rozpiszę. Hmmm kiedy to ostatni post był? 2 września. Auć. W sumie to chyba podobnie jak przerwa w wakacje. Nie no krócej. Ale tak czy siak mam wrażenie jakby minął tydzień, jakby ktoś wyrwał 2 kartki z kalendarza i tak z września zrobił się listopad. 




Jak można się domyślić nie załapałam się za bardzo na jesień. A był naprawdę ładny okres kiedy codziennie świeciło słoneczko, było cieplusio i mnóstwo pomarańczowych liści. Nie porobiłam w tym okresie chyba żadnych zdjęć. A chciałam, ale nawet jeśli ciągle było cieplusio, to z dnia na dzień znikały wszystkie kolorowe liście. Tak na przykład chciałam porobić zdjęcia pięknych czerwonych liści aronii. 2 dni później kiedy miałam czas nie było po nich śladu. TwT. Widziałam piękny pomarańczowy las, kiedy do lasu poszłam już za pomarańczowo nie było. No ogólnie to mam trochę zdjęć z tego lasu, ale ciemno było i ani moje małe zdolności, ani mój psujący się aparat sobie nie poradził. W sensie są rozmazane.



Nie udało mi się też porobić żadnych zdjęć z mini dyniami, nie ma na kanale żadnego filmu w halloweenowym klimacie, a lampki w moim pokoju zaświeciły się tylko kilka razy. JA NAPRAWDĘ MAŁO SIĘ UCZĘ, GDZIE JEST MÓJ CZAS? No w sumie zastanówmy się. Rysowałam zdecydowanie za dużo, nawet w domu co robiłam o wiele rzadziej. Czytałam mangę, dużo czytałam tą mangę... Ale nie no, przeczytałam ją w kilka dni, gdzie pozostałe 2 miesiące? Sprzątałam? Perhaps. Robiłam zadania z matmy? PERHAPS. Spędzałam pół dnia na przystanku i dojeździe do domu? PERHAPS. 
No to już wszystko wiemy.



Może jakieś ciekawostki z mojego ostatniego życia z mojego życia ostatnimi czasy? Ihavefrends. Byłam na rajdzie górskim i zostałam babą w kokonie. Pierwszy raz w życiu byłam na czyichś urodzinach urodzinach kogoś z klasy, w tak więcej niż 3 osoby. Spóźniłam się na busa 4 razy.  Wszystko w ciągu pierwszych 2 tygodni szkoły. Zamknęli nam przed-szkolną Biedronkę i robią remont TwT. Ale w sumie wyrwano mi 2 miechy z kalendarza, więc zaraz powinni ją otworzyć Owo. Zaczęłam czytać książki. W sensie jestem w połowie, to sukces. Dostałam moje pierwsze w życiu jedynki. Ale jeszcze żadnej ze sprawdzianu. Polubiłam i znienawidziłam matematykę na raz. W końcu przywiercono mi nad biurkiem śrubę i mogłam powiesić ramkę. To ważny fakt. na dyskotece zgniotłam swój bidon, który kupiłam w Finlandii rok temu i go tam zostawiłam i dopiero w te wakacje go odzyskałam i miałam go 2 miesiące i pękł T_T. Kwiatek na mojej szafce został zamieniony x razy. Ogólnie nasz pokój się okwiecił. Jestem głodna więc czas kończyć tego posta. Jest 21:03 gdyby ktoś był ciekawy ile zajmuje mi pisanie.


Post krótki, chociaż może nie aż tak i bez sensu, ale tak jest zawsze. I w sumie gdybym zaczęła  pisać takie posty 3 miesiące temu nie było by tu tak pusto. Postaram się zacząć. 
Do napisania, kochani czytelnicy, aż się dziwię, że jeszcze to czytacie (chyba pisałam coś podobnego ostatnio). ZAYO~!

Btw dzisiejsze zdjęcia są jeszcze z wakacji. To pokazuje jak dawno nie pisałam.

PS mam nadzieję, że jesienny wygląd się podoba, ale już niedługo planuję zmienić cały motyw, bo ten jest od początku bloga właściwie. no zobaczymy.